czwartek, 24 października 2013

Decyzja- moja historia

Podejmujemy je całe życie- decyzje. Dobre i złe. Pojawiają się w naszym życiu codziennie- od błahych- co na siebie dzisiaj ubrać lub jaką drogą do pracy pojechać żeby ominąć korek- do poważniejszych- jaki wybrać kierunek studiów, czy jestem już gotowa na dziecko, wybudować dom czy kupić mieszkanie i wiele, wiele innych.

Jedną z wielu decyzji, które ja podjęłam było "zacznę biegać". Waga tej decyzji w porównaniu do powyższych zagadnień jest średniej skali chociaż dla mnie to pewnego rodzaju przełom- zawsze byłam na bakier ze sportem- w szkole zwolnienia z wf (nie znosiłam sportów drużynowych!), na studiach już lepiej bo był do wyboru aerobik (!), który dało się znieść. Ale też bez rewelacji.

Mąż zaczął biegać rok wcześniej. Dziwne to było dla mnie bardzo. Nie znosiłam gdy wychodził wieczorem na treningi, które były coraz dłuższe- zgodnie z planem treningowym przygotowującym go do półmaratonu. Bieganie zawsze było dla mnie najmniej sensowym sportem, nudnym i beznadziejnym. Co to za frajda przebierać nogami bez konkretnego celu tylko żeby doprowadzić się do stanu wyplucia płuc? :-)

Zaszłam w trzecią ciążę. Termin rozwiązania był na II połowę maja. Wszystko przebiegało prawidłowo. Gdzieś w 6 miesiącu zaczęłam się zastanawiać jaki sport by tu uprawiać po porodzie żeby szybko wrócić do formy ale jednocześnie, który nie zabierałby mi dużo czasu bo wiadomo- dziecko, karmienie, 2 starsze dziewczynki, obowiązki itd. Basen? Odpada- trzeba dojechać, przebrać się, wysuszyć włosy. Aerobik? Podobnie- człowiek zgrzany po ćwiczeniach musi ochłonąć. Konie? Kiedyś jeździłam rekreacyjnie ale razem z przygotowaniem zwierzaka do jazdy to 3 godziny- nie wyrobie się! Bieganie? Co? Bieganie? Ja? W sumie wystarczy założyć trampki, wyjść z domu i pobiec. A jak to się naprawdę robi? :-)

To historia mojej decyzji. A jaka będzie Twoja? A może to kwestia wyboru- serial czy 30 minut biegu na świeżym powietrzu? Zdrowie czy "kiszenie" się w domu. Szczupła, zgrabna sylwetka bez cellulitu (o tym też napiszę :-)) czy drakońska dieta wyniszczająca organizm? Podejmij swoją decyzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz