Ciało, zdrowie, dieta

BIEGACZ U KARDIOLOGA CZ. I

Przypuszczam, że mało która osoba decyduje się na pójście do lekarza specjalisty czysto profilaktycznie. W niektórych przypadkach jest to jednak wskazane. Jednym z takich przypadków jest fakt, że uprawiasz sport wysiłkowy. I nie mam tutaj na myśli truchtania 1 x w tygodniu tą samą trasą i tym samym konwersacyjnym tempem bez zwiększania objętości treningu. Chodzi o sytuacje kiedy biegamy coraz więcej i coraz szybciej. Wtedy warto wybrać się do specjalisty. Jeżeli jeszcze dodatkowo czujesz, że przy dłuższym treningu albo szybszym tempie nie czujesz się komfortowo lub w Twojej rodzinie są/ była zachorowania związane z serduchem to wtedy wizyta u kardiologa jest konieczna.
 
Przy wyborze lekarza warto dowiedzieć się wcześniej czy ma do czynienia ze sportowcami lub osobami uprawiającymi sport wysiłkowy. To jest istotne gdyż parametry takie jak np. tętno osób uprawiających sport są inne. Najlepiej wybrać się do lekarza z polecenia. Jeśli masz biegających znajomych to po prostu ich zapytaj. Możesz też poszukać na forach w Twoim mieście lub zapytać Twojego lekarza rodzinnego.
 
Na wizytę warto się przygotować- zabrać ostatnie wyniki krwi i przygotować się do wywiadu rodzinnego. Kto w rodzinie chorował na co- wady serca, arytmia, zawał, nagłe przypadki śmierci itd. Im więcej informacji przekażemy lekarzowi tym lepiej. Lekarz zapyta również o używki, może zapytać o tryb życia. Potem odbywa się zazwyczaj badanie- osłuchanie przez stetoskop oraz pomiar ciśnienia krwi i tętna. Na tej podstawie lekarz decyduje co dalej. Jeśli wszystko jest idealnie i nie wzbudza wątpliwości to lekarz może nie zlecać dalszych badań ale wydaje mi się, że warto umówić się jeszcze na EKG wysiłkowe.

W moim przypadku było tak, że ze strony jednego z rodziców wiele osób ma drobne wady serducha. Wady z którymi żyje się długie lata. Ale czy żyje długie lata intensywnie biegając? Doszłam do wniosku, że lepiej poznać swój organizm. Poza tym lekarz rodzinny podczas rutynowego badania usłyszała szmery i zaleciła UKG. Poza tym przy dłuższych dystansach i szybszym tempie moja twarz goreje :-) Czasem pobolewa też głowa. Czy jest to spowodowane tylko wysiłkiem i ból uderzeniami stóp o podłoże? Trzeba to sprawdzić. Dlatego zanim zacznę biegać jeszcze więcej i szybciej zdecydowałam się na wizytę u kardiologa. Na tej pierwszej wizycie Pan Doktor powiedział, że wszystko jest ok a tętno mam prawie wyczynowe co jest mało spotkane w przypadku osoby trenującej od niedawna. Ucieszyło mnie to. Mimo to mam zalecone UKG (zgodnie z tym co zalecił lekarz rodzinny) oraz UKG wysiłkowe. Bardzo jestem ciekawa jak te badania w ogóle wyglądają i jakie będą wyniki. O tym napiszę w kolejnym poście jak już będę PO :-)



NIE DAJ SIĘ PRZEZIĘBIENIU

Co z tego, że na zewnątrz jest słonecznie i ciepło- mamy koniec października i o tym trzeba pamiętać. Temperatury przyjemne ale wystarczy ubrać się za lekko lub zbyt ciepło, dmuchnięcie wiatru i jesteśmy "załatwione". Jak się nie dać przeziębieniu? W aptekach jest spory wybór leków- od tabletek do ssania, po specjalne spraye itd. Ale co robić kiedy biegająca mama karmi piersią? I tutaj pojawia się problem. Nie mały problem. Jest jednak pewien domowy sposób, sposób mojego męża, który często stosujemy oboje i co ciekawe zazwyczaj nie zawodzi. Nazywamy to BROT ZUPA lub WODZIONKA :-) Myślę, że niektóre z Was będą również go znały. A jeśli nie to proszę- przepis poniżej:
Porcja na jedną osobę.
2- 3 ząbki czosnku (najlepiej ze sklepu ekologicznego- taki czosnek naprawdę ma smak i zachowuje swoje właściwości) przeciskamy przez praskę. Dodatkowo czosnek rozcieramy jeszcze z solą. Przekładamy na talerz lub do dużego kubka. Dodajemy masło- 1 łyżeczka wystarczy. Zalewamy wrzątkiem. Dodajemy kawałek kostki rosołowej do smaku (tutaj również polecam ekologiczne bez sztucznych dodatków), ewentualnie maggi rzecz jasna ekologicznej :-) Kroimy chleb w kosteczki i wrzucamy do zupki. Chleb może być lekko czerstwy- dobrze wchłonie zupkę. Jeśli ktoś lubi (a ja lubię :-)) to w zupce można rozmieszać żółtko. Gotową zupkę popijamy. Jest gorąca więc uwaga. Jak nie popijamy to wtedy inhalujemy się. To bardzo ważne.



To stary, skuteczny, babciny przepis i co najważniejsze- NATURALNY. Dlaczego działa? Bo czosnek jest naturalnym antybiotykiem. Ja taką zupkę robię sobie przed pójściem spać. Wtedy kiedy moja najmłodsza (której jestem nadal jedyną żywicielką) już śpi i wiem, że nie będę jej szybko karmić. Dlaczego może to być ważne? Bo niektóre niemowlęta nie lubią smaku i zapachu mleka matki po spożyciu przez nią czosnku. Więc tutaj proszę podchodźcie do sprawy ostrożnie bo nie chcę nikomu zafundować nieprzespanej nocy z głodnym dzieckiem na rękach. Ale można spróbować najpierw z 1 ząbkiem czosnku i dokładać z czasem. Polecam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz