czwartek, 14 listopada 2013

Biegaczki i "dzike" chłopy

Ubierasz się, wychodzisz z domu, biegasz. Jesteś w swoim żywiole- skupiona ale jednocześnie rozluźniona, szczęśliwa. Patrzysz przed siebie, czasem się rozejrzysz. Złota polska jesień. Cudownie. Delektujesz się każdym krokiem, ostatnimi ciepłymi promieniami słońca...
 
A tu nagle za plecami wyjeżdża (prawie ocierając się o ciebie!) coś w stylu pick- up- stara ciężarówka i słyszysz "hello mała!" albo "gdzie biegniesz kochanie?". Cóż, nie zwracam uwagi i biegnę dalej. Ale ostatnio jechał za mną busik, minął mnie. Zawrócił. Zatrzymał się po stronie ulicy gdzie miałam biec i Panowie centralnie patrzyli się strojąc głupie miny i komentując. Jak tylko przebiegłam obok mijając ich to ruszyli z piskiem opon, znowu zawrócili i minęli mnie. Po treningu opowiadam mężowi co tym razem mi się przytrafiło. A on na to, że natury nie da się oszukać i faceci już tak mają. A dzielą się na tych nie okazujących emocji i na tych, którzy muszą koniecznie podkreślić swoją obecność.

Słyszałam już sporo komentarzy- Panowie od wywozu śmieci zawsze muszą swoje powiedzieć. Tak samo faceci z pobliskiej budowy. Krew by ich zalała gdyby nie użyli chociażby klaksonu! Albo grupka z baru, który zazwyczaj mijam na trasie "Ej, znowu różowa biegnie!" (te moje buty...) i cicho nawzajem do siebie jakieś komentarze po czym wybuch śmiechu. Raz miałam też sytuację kiedy w rozklekotanym pseudo sportowym aucie jechało pełno młodych chłopaków. Jechali za mną dłuższą chwilę takim tempem jak biegłam, mieli otwarte okna. Musiałam się zatrzymać i poczekać aż odjadą bo obawiam się, że zostałabym... klepnięta w tyłek. No szlag człowieka trafia! Nie wiem jak u was ale we mnie się czasem naprawdę gotuje. I wcale nie mieszkam na wsi tylko w mieszkaniowej dzielnicy całkiem dużego miasta.

Mimo wszystko te zachowania są nieszkodliwe- wszystkie sytuacje, które opisałam działy się na ruchliwych ulicach gdzie przebywali w tym czasie również inny ludzie więc nie obawiam się o bezpieczeństwo. Ale nie da się ukryć, że jest to denerwujące. Powoli jednak staram się tym nie przejmować- po prostu robić swoje- biec dalej. Nie zwracać uwagi. Takie zaczepki pozostawione bez odpowiedzi przynoszą najlepsze efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz